czwartek, 22 września 2016

Na babski

wieczór umówiłyśmy się w kinie. Bridget Jones 3 rozwaliła nas totalnie, uśmiałyśmy się na maksa :-)


Aktorzy już lekko podstarzali, ale tym sympatyczniej nam się oglądało, bo w końcu, gdy czytałyśmy książkę Bridget Jones's Diary, a potem wchodziła na ekrany pierwsza część, same miałyśmy trochę ponad trzydzieści lat. :-)
Colina Firth kocham zresztą miłością bezdyskusyjną i uwielbiam go w każdym zagranym filmie.
Niedawno oglądnęłam Wojnę domową ( Easy Virtue ) z jego udziałem i muszę przyznać, że fascynuje mnie w każdym swoim wcieleniu, podobnie jak Russell Crowe, ale to opowieść przy innym filmie :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz